Pewnie słyszeliście o nauce czytania wg. Domana. Jest to metoda czytania globalnie czyli całymi słowami, zdaniami, stronami i dzięki temu jest to nauka szybkiego czytania. Dawno, dawno temu bawiliśmy się tak z Mateuszem. Efektów czytania nie ma, chociaż po jakichś 3 tygodniach czytania, w trakcie zabawy, zaczełam go sie pytac co pisze na poszczególnych kartkach i bezbłędnie pokazał 8 na 9. Byłam w szoku. Na drugi dzień chcieliśmy pokazać to dla taty i juz Mateusz nie pokazał żadnego słowa. Czyli prawdą jest to, by nie sprawdzać dziecka, bo ono tego nie lubi. Później już nigdy nie sprawdzałam, aż doszliśmy do zdań i widziałam, że nie wie, gdzie co jest. Myślę, że mogło to być spowodowane dużymi przerwami w nauce, jakie mieliśmy. Przerwy spowodowane były głównie brakiem materiałów; trzeba mieć ich zapas !!!!!!!! Mimo nieczytania i tak polecam, ale raczej dla malutkich dzieci.
W tej chwili (lub kiedyś z przyszłym bratem lub siostrą Mateusza) zaczełabym naukę szybciej i pędziłabym jak wiatr. Naprawdę, trzeba pędzić i nie mysleć, ze dziecko nie załapało.
Kiedyś wydawało mi się, że idziemy szybko z materiałem, ale czasami jakiś wyraz pokazywałam dłużej lub więcej razy, gdyż byłam "prawie" pewna, że Mateusz nie patrzył itp. To był błąd. Najwyżej nie poznałby tego słowa, a tak się nudził i tracił zainteresowanie kartami.
Jesli jest nuda, to nie ma zabawy.
Bawiąc się Domanem trzeba pamiętać, żeby
- nauka była zabawą i przebiegała w radosnej atmosferze;
- nie sprawdzać dziecka;
- nie chwalić się jego osiągnięciami, tylko bawić sie nimi;
- pędzić do przodu z materiałem;
- bardzo szybko pokazywać karty, bity; (mniej niż sekundę);
- szybko wymieniać karty, nie dać dziecku się nudzić;
- mieć zapas materiałów;
- nie stresować się, nie przejmowac czy już wie czy nie wie, nawet jeśli nie wie, to stymulujemy prawą półkulę. A jeśli to Wam nie wystarczy, to nie zaczynac zabawy z Domanem, bo tylko będziecie stresować siebie i dziecko. My przyjeliśmy, że będzie to zabawa i u nas była. Myślę, że ważne jest tu, aby nie było to podejście podobne do wejścia na szczyt górski, tylko po to, aby go zaliczyć. Sama droga powinna cieszyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz